Mój powrót do pracy po urlopie macierzyńskim zbliża się wielkimi krokami. Zrobiłam jeszcze generalne porządki w domu a ostatnie dni postanowiłam poświęcić na relaks i wypoczynek. Będę pracować od poniedziałku do soboty. Niedziela będzie więc moim jedynym dniem na odpoczynek. I to właśnie w niedzielę zakładam tzw. rzeczy po domu. Jeśli za oknem jest taka pogoda jak dzisiaj to moje niedzielne poranki przeciągają się aż do południa. Uwielbiam to, że pół dnia mogę chodzić po domu w piżamie. Na resztę dnia wybieram coś wygodnego i ciepłego. Zazwyczaj są to dresy lub leginsy a do tego bluza lub sweter oversize. Już dawno przestałam dzielić swoje rzeczy na te "wyjściowe" i te "po domu". Wszystkie rzeczy jednego typu trzymam razem, a więc wszystkie spodnie, swetry itp. wtedy lepiej widać ile naprawdę mamy ubrań. I okazuje się że trzymamy 15 par spodni po domu. A w ilu tak naprawdę chodzimy? Zazwyczaj w jednej parze góra dwóch. Ile ubrań po domu tak faktycznie potrzebujemy? Około dwóch par spodni, dwie bluzy i kilka koszulek, a ile takich rzeczy trzymamy w szafie? Może czas na porządki?
1. Spodnie Abercrombie&Fitch, 2. Koszulka GAP, 3. Papcie Next, 4. Koc Zara Home, 5. Świece H&M Home, 6. Okulary Michael Kors.
1. Piżama Triumph, 2. Szlafrok Next, 3. Papcie Next, 4. Maska na oczy do spania H&M Home.
1. Sweter Next, 2. Legginsy Adidas Orginals, 3. Skarpety H&M, 4. Świece H&M Home, 5. Filiżanka H&M Home.
1. Sweter Next, 2. Legginsy Adidas Orginals, 3. Skarpety H&M, 4. Świece H&M Home, 5. Filiżanka H&M Home.
Zestaw z ostatniego zdjęcia bardzo przypadł mi do gustu :-) Do tego książka i gorąca czekolada i nawet szara jesienna słota nie jest już straszna ;-)
OdpowiedzUsuń